"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
Imieniny obchodzą: Maria, Marcelina, Marzena
 
Roczniki:  2001200220032004200520062007200820092010
201120122013201420152016201720182019
Numery:    
()   -  
Leć Adam, leć!



Rozpoczęła się kolejna edycja Pucharu Świata w skokach narciarskich. Oczywiście dla entuzjastów sportów zimowych, to nie lada gratka. Choć zapewne tylko nieliczni odważyliby się zjechać z zawrotną prędkością 90 km na godzinę, odbić się z gracją z progu, a potem szybować wysoko - i co, jak się wydaje najistotniejsze - daleko. Jeszcze mniejszą grupę stanowią ci, którzy rzeczywiście skaczą! Zdecydowana większość zwolenników białego szaleństwa zwykła skakać wirtualnie. Nie mam na myśli tu tylko gier komputerowych, ale bardzo standardowy obrazek rodziny przed szklanym ekranem! W przypadku Polaków dodatkowym argumentem wspierającym, lub lepiej powiedzieć, zasadniczym argumentem, bądź w ogóle jedynym, jest duma narodowa, Adam Małysz.


W związku rozpoczynającym się sezonem rodzime media nie szczędzą sił w gloryfikowaniu filigranowego herosa nart. Prześcigają się w składaniu obietnic zwycięstwa i zapowiadają sukcesy. Mnożą się przypuszczenia, co do kolejnego pucharu i bicia rekordów. To chyba największy paradoks! Pamiętam, kiedy Adam Małysz wygrywał skoki dwa lat temu. Cała Polska wstrzymywała oddech, życząc mu jak najlepiej. Cóż to było za święto, kiedy stawał na podium! Byliśmy wszyscy ogromnie uradowani, ale i mile za-skoczeni! Małysz prze-skoczył nawet naszą polską wyobraźnię.


W euforii zwycięstwa rozpoczął się konkurs rok później. Nikt nie ukrywał, nawet sam Mistrz, że ciąży na nim presja powtórzenia wyczynu. Oglądałem i czytałem wiele wywiadów i w żadnym z nich ten skromny człowiek z Wisły nie mówił o swoich oczekiwaniach. Z jednej strony bardzo realnie i krytycznie oceniał swoje siły, z drugiej jednak zawsze podkreślał, że publiczność spodziewa się sukcesu. Mawiał, że ma nadzieję nie zawieść kibiców. Tymczasem nas ogarnęła małyszomania! Jak przystało na polską dumę narodową, zachowywaliśmy się co najmniej tak, jakby kolejny rekord był nie tylko naszym osobistym osiągnięciem, ale co gorsze, jakby po prostu nam się należał. Jakież wielkie rozczarowanie przyniosły pseudo porażki Mistrza. "Małysz dopiero 4!" "Małysz poza podium!" "Małysz 10!", donosiły najświeższe informacje, i nikomu nie przyszło do głowy, żeby marginalną, w tych okolicznościach, wzmiankę o "Gasnącej Gwieździe" poszerzyć o banalną może wiadomość: "Małysz 10 na 100 zawodników startujących w konkursie", "Małysz w pierwszej dziesiątce najlepszych skoczków świata!". I nie chodzi tylko o placebo, po którym mielibyśmy łatwiej przełknąć "porażkę". Chodzi raczej o stwierdzenie faktu, że Adam Małysz jest jednym z najlepszych skoczków świata! I nikt przy zdrowych zmysłach nie może temu zaprzeczyć. Nie oznacza to jednak monopolu na pierwsze podium. Gdybyśmy prześledzili historię skoków innych zawodników, bezsprzecznie utalentowanych, Schmitta, Hannawalda, czy objawianie olimpiady w Salt Lake City Ammann, musielibyśmy przyznać, że zwycięstwa przypominają raczej sinusoidę, która utrzymuje się jednak w obrębie kilkunastu najlepszych sportowców w tej dziedzinie.


Teraz u progu kolejnych ekscytujących lotów, cała Polska czeka na kolejne sukcesy Małysza. Ciekawe, czy z myślą o nim samym, czy tylko z potrzeby dowartościowania, ukrycia narodowych kompleksów? Czy kiedyś nadejdzie dzień, w którym będziemy umieli, tak jak umiłowany przez nas Adam Małysz, szczerze pogratulować zwycięstwa rywalowi, a nawet docenić jego umiejętności. A może jeszcze udałoby się cieszyć tym, co jest, a niekoniecznie stawiać wysoko próg oczekiwań innym, podczas, gdy jest się tylko wirtualnym widzem w wygodnym fotelu? Czas pokaże, a tymczasem Hannawald, choć nie jest jeszcze w pełni formy, jak przekonuje trener, skacze o 10 metrów dalej niż Mistrz. Jakkolwiek życzę Małyszowi jak najlepiej!


KaD





  Komentarze 2
  Dodaj swój komentarz
~
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.