|
|
"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....
WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni. |
|
|
|
|
Sobota, 21 grudnia 2024 r. |
|
Imieniny obchodzą:
Jan, Honorata, Tomasz
|
|
|
|
|
|
|
[ 0000-00-00 ] |
„Wolna Droga” rozmawia z Wiesławem Pełką – Przewodniczącym Sekcji Zawodowej Infrastruktury Kolejowej NSZZ „Solidarność”
Kontynuujemy
cykl wywiadów z działaczami związkowymi z „Solidarności”, który ma
pokazać, co zmieniło się w poszczególnych spółkach kolejowych w okresie
od ostatnich wyborów parlamentarnych. No i przyszła pora na PKP PLK S.A.
Panie Przewodniczący, jak pan ocenia ten czas i zmiany jakie zaszły?
Jest dobrze, źle? Trudno na takie pytanie odpowiedzieć krótko i
jednoznacznie. Trzeba pamiętać, że PKP PLK S.A. jest spółką strategiczną
i jedną (z kilkunastu) najważniejszych w Polsce. Dlatego nie sposób
patrzeć na nią w oderwaniu od tego, co się dzieje w kraju, czy w PKP. A
tych zmian również nie można ocenić jednoznacznie. Wracając do
wyborów w roku 2015 - w mojej opinii, my, „Solidarność”, tak naprawdę
mieliśmy tylko jedno wyjście: poprzeć Prawo i Sprawiedliwość, czyli
zwycięską partię. Pamiętać należy, że poprzednia partia władzy, czyli
PO, swoimi działaniami, zmierzającymi do zniszczenia związków zawodowych
i postawieniem ich do kąta, tak naprawdę nie pozostawiła nam wyboru.
Nie ulegało wątpliwości, że każda inna władza będzie lepsza od tamtej. I
chociaż głosowanie na Prawo i Sprawiedliwość można określić jako
„małżeństwo z rozsądku”, to wielu naszych członków miało dosyć duże
oczekiwania. Ja ze swej strony muszę przyznać, że miałem, w miarę
niewielkie oczekiwania. Wynika to może z faktu, iż mam już swoje lata i
niejedne wybory przeżyłem, niejedne rządy i… zarządy. Jak to wcześniej
bywało, również po zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości zaczęła się
polityka, krótka ławka zaufanych ludzi i nietrafione decyzje kadrowe.
Wcześniej, czy później wiadomo było, że jakieś tarcia ze związkami też
nastąpią, bo związkom zawodowym nie zawsze po drodze jest z rządem. Ale zarząd się zmienił. Jak Pan myśli - na lepsze? Z
pewnością. Trzeba przyznać, że w zarządzie PLK-i znaleźli się, po erze
bankomatów, kolejarze. I zmieniło się same podejście zarządu do
działalności spółki. Są tam teraz ludzie, którzy na pewno znają kolej
zarówno z tej lepszej, jak i tej gorszej strony. Członkowie zarządu
PLK-i nie z jednego pieca chleb jedli, ale nie jest to też tak, że
zmiana zarządu wprawia nas w jakąś euforię. Jako działacze związkowi
mamy nawet trudniej, bo dyskutujemy z praktykami. Nie jest kolorowo,
spieramy się, Sekcja Zawodowa Infrastruktury Kolejowej NSZZ
„Solidarność” jest na etapie „dialogu społecznego” z zarządem Spółki.
Nie zgadzamy się z wieloma propozycjami zarządu, mamy inne zdanie. Od
drugiego kwartału dokonano zmian organizacyjnych w Centrali spółki.
Odnośnie niektórych z nich byliśmy przeciwni, co do innych zgłosiliśmy
duże wątpliwości. Wyraziliśmy to jasno w swoich opiniach skierowanych do
zarządu, ale w większości nie wziął on ich pod uwagę (duży zgrzyt).
Na czym polegały zmiany w Centrali PLK? Na
połączeniu pewnych biur. Dotyczyło to głównie spraw finansowych.
Połączono również pion pasażerski z eksploatacyjnym. Są to dwie dosyć
odrębne działki. Czy to da jakiś efekt i czy ma to sens? Mam, co do tego
wiele wątpliwości. Natomiast dobrym posunięciem, w mojej opinii, było
pozbycie się dziwnych stanowisk utworzonych za czasów „bankomatów”,
takich jak dyrektorów projektu np. dyrektor projektu ds.
przeciwdziałania hałasowi, itp. Poprzednia ekipa zatrudniła w Centrali
spółki na dobrze płatnych stanowiskach ludzi z nadania, którzy nie znali
kolei i nie chcieli się jej uczyć, uważając ją za „bankomat”, do
którego przypięli ich mocodawcy. Czyli zmiany strukturalne w centrali nastąpiły, a czy są jakieś plany w stosunku do Zakładów Linii Kolejowych? Na
spotkaniu z Centralami Związkowymi działającymi w PKP PLK S.A. prezes
Ireneusz Merchel przedstawił propozycje zmian organizacyjnych w zakresie
zmiany ilości zakładów i zaproponował dwa warianty: - tzw. wojewódzki – ograniczenie ilości zakładów do jednego na województwo plus dodatkowo jeden w województwie śląskim. - tzw. ograniczony – dwadzieścia zakładów, czyli likwidację trzech jednostek. Prezes
podkreślił, że zmiany te zostaną wdrożone tylko, jeśli będą pozytywnie
zaopiniowane przez stronę społeczną. Prezes dodał również, że w
przypadku zgody na połączenie zakładów jest skłonny rozważyć zwiększenie
liczby sekcji eksploatacji z 76 do 82-84. Pracodawca oświadczył
również, że w przypadku negatywnych opinii strony społecznej w temacie
ograniczenia ilości zakładów, nieunikniona będzie korekta granic
zakładów powodowana np. budową LCS. Będący na spotkaniu
przedstawiciele SZIK NSZZ „Solidarność” jednoznacznie stwierdzili, iż
jesteśmy przeciwni zmianom organizacyjnym polegającym na likwidacji
Zakładów Linii Kolejowych. Prezes Merchel oświadczył, iż zarząd nie
będzie wprowadzał zmian w ilości ZLK wbrew stanowisku związków
zawodowych. Jeśli
chodzi o zmiany organizacyjne mam jasność. A co ze zmianami
personalnymi w Zakładach Linii Kolejowych? Czy dostrzega Pan potrzebę
takich zmian? Personalne zmiany następują bardzo powoli. W
niektórych przypadkach, w mojej ocenie, zbyt powoli. Trzeba też jasno
powiedzieć, że zarząd, niestety, dosyć niechętnie słucha naszych uwag
dotyczących złego działania osób zarządzających niektórymi zakładami. I
nie mówię tu tylko o współpracy ze związkami zawodowymi, ale również w
kwestiach spraw pracowniczych, czy też sprawach dotyczących bieżącego
funkcjonowania zakładów. Zarząd podchodzi do naszych uwag ostrożnie,
żeby nie powiedzieć nazbyt ostrożnie… A jeśli jesteśmy przy
sprawach pracowniczych, to nawiążę do słów dyrektorów Zakładów Linii
Kolejowych w Częstochowie i Sosnowcu, którzy na spotkaniu w Zarządzie
Regionu Śląsko-Dąbrowskiego poruszali temat problemów kadrowych
występujących na zakładach. Co ciekawe w ich ocenie nie ma problemu
miejsc pracy dla chętnych, natomiast brak jest wykwalifikowanej kadry.
Jest to też na pewno związane z sytuacją w szkolnictwie, gdzie często
zrezygnowano z techników kolejowych, a ludzi zaczyna brakować… Na
pewno dostrzegamy ten problem. Wiąże się to z tym, że właściwie od lat
90-tych następowała na kolei redukcja zatrudnienia, której
odzwierciedleniem stała się też likwidacja szkół profilowanych. Bo skoro
nie ma możliwości zatrudnienia na kolei, to w efekcie nie widziano
sensu kształcenia kolejarzy. Zlikwidowano technika, zawodówki. A skutki
mamy teraz. W momencie, gdy nadeszła luka pokoleniowa, ludzi zaczyna
brakować. Starsi odchodzą na emerytury. I wbrew pozorom wcale nie
poprawiło sytuacji odebranie możliwości odejścia na wcześniejsze
emerytury, bo w wieku „mocno dojrzałym” ze względów zdrowotnych pewnych
prac wykonywać się nie da. I jest problem z wykwalifikowanymi
pracownikami. Co prawda zaczyna się wracać - że tak powiem - do
korzeni i odbudowywać szkoły profilowane. W tej chwili mamy kilkanaście
szkół średnich z klasami o kierunku kolejowym w kraju, ale to musi
potrwać. Zresztą trzeba przyznać, że nasza spółka wykonuje działania
zachęcające do rozpoczęcia nauki w tym klasach, ponieważ podpisuje umowy
ze szkołami gwarantujące zatrudnienie około 30% absolwentów. Jest to
dobre zarówno dla młodych ludzi, bo na trudnym rynku pracy mają
możliwość zdobycia zarówno zawodu, jak i zatrudnienia w tym zawodzie. A
samej Spółce daje to potencjał kadrowy. Ale jak mówiłem, żeby
zapełnić tę lukę pokoleniową, to potrzeba lat systematycznego
kształcenia. Ale jest problem z zatrudnieniem - to jest fakt.
Szczególnie w regionach, gdzie jest stosunkowo małe bezrobocie i duża
konkurencja na rynku pracodawcy. Problemem są również oczekiwania
finansowe potencjalnych pracowników.
Właśnie, jak i na jakim
poziomie w tej chwili kształtują się pensje w PKP PLK S.A.? Pojawiają
się takie głosy, że część osób rezygnuje lub nie zgłasza się ze względu
na niski poziom płac. Jak to wygląda? Jakie płace, a może, jakie
podwyżki w planach? Rozmowy o podwyżkach oczywiście się toczą.
Muszę przyznać nieskromnie, że w ciągu 15 lat funkcjonowania spółki w
tym kształcie tylko dwa razy zdarzyło się, żeby nie było podwyżek dla
pracowników. Generalnie średnie zarobki w PLK sukcesywnie wzrastają. Co
prawda pojawiają się zarzuty, że na tę średnią mają wpływ płace kadry
zarządzającej. Pewnie jest w tym trochę prawdy. Trzeba przyznać, że
jest problem na stanowiskach podstawowych i należałoby temu zaradzić.
Mam nadzieję, że uda się trochę poprawić sytuację w tym roku. Bo
przecież moim zdaniem (szanuję każde miejsce pracy), ale nie może tak
być, by konkurencją dla stanowisk dróżnika, montera nawierzchni, czy też
nastawniczego była kasa w „Biedronce”. Czyli pracownicy PLK w tym roku na podwyżkę mogą liczyć? Pracodawca
zaproponował podwyżkę w wysokości 133 zł brutto, tj. 83 zł w uposażeniu
zasadniczym i 50 zł w pochodnych od 1 lipca. Oczywiście jest to moim
zdaniem bardzo wstępna propozycja. Pracownicy PKP PLK S.A. dostaną w tym
roku podwyżkę wynagrodzenia. SZIK NSZZ „Solidarność” prowadzi w tym
celu intensywne rozmowy na wielu poziomach. Jestem przekonany, że nie
będzie to podwyżka niższa niż w zeszłym roku, a przypomnę, że w zeszłym
roku wyniosła ona średnio 120 zł w wynagrodzeniu zasadniczym, co daje
około 180-200 zł brutto. I realnie, od kiedy? Chcielibyśmy, żeby podwyżka wynagrodzeń nastąpiła od czerwca, ewentualnie od lipca br.
Wspomniał
Pan wcześniej, że odebrano kolejarzom prawo do odchodzenia na
wcześniejsze emerytury. Przyznam szczerze, że wizja pracy ludzi na
stanowiskach związanych z bezpieczeństwem ruchu kolejowego w wieku 65
lub nawet 67, jak chciał poprzedni rząd, budzi wątpliwości. Wydaje się,
że są takie zawody, dla których warto ten wiek obniżyć. Z korzyścią dla
bezpieczeństwa i zdrowia wszystkich podróżujących koleją? Cały
czas, jako Krajowa Sekcja Kolejarzy próbujemy wracać do tego tematu. Ale
nie jest to sprawa prosta, bo jak to mówił przedstawiciel rządu PO-PSL
(wtedy, kiedy zabierano nam prawo do wcześniejszych emerytur) na to
„żeby utrzymać kolejowe emerytury nie ma kasy”. Nie ma innych,
merytorycznych argumentów przeciw temu, aby przywrócić nam prawo do
wcześniejszych emerytur.
No, ale rządy się zmieniły i być może jest teraz możliwość powrotu do tych kwestii w rozmowach ze stroną rządową? Oczywiście.
My przynajmniej, jako „Solidarność”, w dalszym ciągu staramy się wrócić
do tematu. Często pytają nas członkowie związku o losy skierowanej w
2013 roku do Strasburga skargi w tym temacie. Niestety z przykrością
muszę stwierdzić, że Trybunał w Strasburgu oddalił sprawę i nie chciał
sprawy rozpatrywać. Ale będziemy wracać do tego tematu i nie
odpuszczamy.
Lobbować zawsze warto, a może się uda.
Najważniejsze, żeby ktoś chciał rozmawiać. A w tym kontekście mam
jeszcze pytanie dotyczące właśnie gotowości do rozmów obecnego zarządu.
Bo przyznam szczerze moi poprzedni przedmówcy nie zawsze dobrze oceniali
poziom dialogu społecznego prezentowany przez pracodawcę. Jak to jest u
was? Gotowość do rozmów jest, skłamałbym, gdybym powiedział, iż
mamy kłopoty z tym, aby rozmawiać z zarządem o nurtujących nas sprawach.
Mamy „trochę” doświadczenia, wiemy jak do takich rozmów doprowadzić.
Inną sprawą są efekty tych rozmów i - o ile na szczeblu SZIK - zarząd
PLK w miarę się dogadujemy - o tyle widzę problemy w jednostkach
organizacyjnych. W niektórych są spory zbiorowe, a w innych mocno iskrzy
i to spędza nam sen z powiek.
I na koniec jednym zdaniem, mamy „dobrą zmianę” w PKP PLK S.A.? Z tego wszystkiego co powiedziałem wynika jedno, na pewno jest lepiej niż było.
Rozmawiał Przemysław Noworzyń fot.P.Noworzyń, PKP PLK
|
| | |
|
|
|
|
|
|
Copyright "Wolna Droga" |
|
|
|
|
|