"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Czwartek, 28 marca 2024 r.
Imieniny obchodzą: Aniela, Sykstus, Joanna
 
Kolejowa „Solidarność” na szczytach Alp
[ 0000-00-00 ]
   Grupa kolejarzy wzięła udział w wyprawie w Alpy Pennińskie. Celem było dotarcie do czterotysięczników w masywie Monte Rossa, znajdującego się w rejonie Doliny Aosty, we włoskiej części Alp.
Uczestniczyli w niej: Jan Gaida (PKP Cargo S.A. Zakład Śląski w Tarnowskich Górach), Janusz Bondaruk (PKP Cargo S.A. Zakład Centralny), Marian Hrehorowicz (były pracownik PKP Cargo S.A.) i Henryk Sikora (PKP PLK S.A. Zakład Linii Kolejowych w Krakowie).
Termin wyprawy był nietypowy, ponieważ był to koniec lata, w dniach od 27 sierpnia do 3 września 2016 r.
   Na upragniony lodowiec dotarliśmy z miejscowości Grassoney – Staffal, najpierw kolejką kabinową do Gabiet na wysokość 2.342 m.n.p.m. i dalej aż do schroniska Rifugo Gnifetti. To właśnie schronisko Gnifetti na wysokości 3.647 m.n.p.m. było naszą bazą wypadową, w której spędziliśmy 3 noclegi.
Atrakcją tego pierwszego odcinka były dwa noclegi w namiotach, dźwiganie całego naszego dobytku na plecach, różnica wzniesień blisko 2 tys. metrów oraz wejście na okoliczny szczyt Hochliecht (3.184 m.n.p.m.), gdzie kiedyś był schron turystyczny albo małe schronisko, po którym pozostały teraz tylko sterty kamieni i rozrzucone po okolicy blachy, będące kiedyś częścią dachu.
   Pierwszy dzień naszej akcji górskiej nie zapowiadał się dobrze. Wyszliśmy rano ze schroniska przy zachmurzeniu i padającym deszczu. Idąc po lodowcu, przy ograniczonej widoczności, spięci liną asekuracyjną, w rakach, z czekanami w jednej i z kijkami w drugiej ręce, w odzieży przeciwdeszczowej, szliśmy, z wiarą, że wchodząc coraz wyżej przestanie padać i pogoda się poprawi.
I faktycznie po ok. 2 godzinach marszu na przełęczy Lys wyszło słońce, a na niebie chmury zaczęły się rozrywać, ukazując jego piękny błękit. Korzystając z takiego daru, postanowiliśmy wejść na pobliski szczyt Parrotspitze. Po około kilkudziesięciu minutach, bardzo wąską i eksponowaną granią, we mgle weszliśmy na jego wierzchołek na wysokość 4.436 m.n.p.m.
Śnieżno-lodowy szczyt pokrywa lodowiec Grenz, a kilkusetmetrowe zbocza góry stromo opadają na obydwie strony grani.
W drodze powrotnej, weszliśmy jeszcze na skalny szczyt Balmenhorn (4.167 m.n.p.m.), na którym znajduje się schron turystyczny Bivacco Gierdano i charakterystyczna kilkunastometrowa statua Cristo della Vette.
   Następne dwa dni przyniosły nam piękną pogodę. Weszliśmy w tym czasie na szczyt Zumsteinspitze (4.563 m.n.p.m.) – piąty co do wysokości szczyt Alp, na granicy włosko-szwajcarskiej, Corno Nero (4.321 m.n.p.m) – charakterystyczny skalny wierzchołek, na który trzeba było się wspinać po blisko 50-metrowej lodowej ścianie i Ludwigshőhe (4.341 m.n.p.m.) przykryty lodowcem Piode.
   W ciągu trzech dni udało się nam wejść na 5 czterotysięczników, zobaczyć z nich potężne alpejskie szczyty, Mount Blanc, Matterhorn czy Dufourspitze, dotknąć lodowca przeoranego niezliczoną ilością szczelin, przeżyć pasjonującą przygodę lodowej wspinaczki i podziwiać alpejską przyrodę.
    Ta piękna wyprawa jest przykładem aktywności kolejarzy, ich różnych zainteresowań i pasji poza zawodowych. Jest też lekcją, ponieważ góry uczą szacunku i pokory oraz solidarnej pracy całego zespołu, co pomaga w realizacji celu w odniesieniu sukcesu.
To w takich warunkach dostrzega się wartość zespołu, grupy, podporządkowując się dla dobra wspólnego. Bo przecież, jak można by było inaczej, skoro jest się wśród lodowych szczelin i licznych niebezpieczeństw, związanym na jednej linie jako jeden z czterech, idącym w tempie grupy, pokonującym te same przeszkody i przeciwności, zatrzymującym się równocześnie w tym samym miejscu, żeby wyrównać oddech i pracę serca.
Henryk Sikora
fot. H.Sikora
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.