|
|
"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....
WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni. |
|
|
|
|
Sobota, 21 grudnia 2024 r. |
|
Imieniny obchodzą:
Jan, Honorata, Tomasz
|
|
|
|
|
|
Kolejowa „Solidarność” na szczytach Alp | |
[ 0000-00-00 ] |
Grupa kolejarzy wzięła udział w wyprawie w Alpy Pennińskie. Celem
było dotarcie do czterotysięczników w masywie Monte Rossa, znajdującego
się w rejonie Doliny Aosty, we włoskiej części Alp. Uczestniczyli w
niej: Jan Gaida (PKP Cargo S.A. Zakład Śląski w Tarnowskich Górach),
Janusz Bondaruk (PKP Cargo S.A. Zakład Centralny), Marian Hrehorowicz
(były pracownik PKP Cargo S.A.) i Henryk Sikora (PKP PLK S.A. Zakład
Linii Kolejowych w Krakowie). Termin wyprawy był nietypowy, ponieważ był to koniec lata, w dniach od 27 sierpnia do 3 września 2016 r.
Na upragniony lodowiec dotarliśmy z miejscowości Grassoney – Staffal,
najpierw kolejką kabinową do Gabiet na wysokość 2.342 m.n.p.m. i dalej
aż do schroniska Rifugo Gnifetti. To właśnie schronisko Gnifetti na
wysokości 3.647 m.n.p.m. było naszą bazą wypadową, w której spędziliśmy 3
noclegi. Atrakcją tego pierwszego odcinka były dwa noclegi w
namiotach, dźwiganie całego naszego dobytku na plecach, różnica
wzniesień blisko 2 tys. metrów oraz wejście na okoliczny szczyt
Hochliecht (3.184 m.n.p.m.), gdzie kiedyś był schron turystyczny albo
małe schronisko, po którym pozostały teraz tylko sterty kamieni i
rozrzucone po okolicy blachy, będące kiedyś częścią dachu.
Pierwszy dzień naszej akcji górskiej nie zapowiadał się dobrze.
Wyszliśmy rano ze schroniska przy zachmurzeniu i padającym deszczu. Idąc
po lodowcu, przy ograniczonej widoczności, spięci liną asekuracyjną, w
rakach, z czekanami w jednej i z kijkami w drugiej ręce, w odzieży
przeciwdeszczowej, szliśmy, z wiarą, że wchodząc coraz wyżej przestanie
padać i pogoda się poprawi. I faktycznie po ok. 2 godzinach marszu
na przełęczy Lys wyszło słońce, a na niebie chmury zaczęły się rozrywać,
ukazując jego piękny błękit. Korzystając z takiego daru, postanowiliśmy
wejść na pobliski szczyt Parrotspitze. Po około kilkudziesięciu
minutach, bardzo wąską i eksponowaną granią, we mgle weszliśmy na jego
wierzchołek na wysokość 4.436 m.n.p.m. Śnieżno-lodowy szczyt pokrywa lodowiec Grenz, a kilkusetmetrowe zbocza góry stromo opadają na obydwie strony grani. W
drodze powrotnej, weszliśmy jeszcze na skalny szczyt Balmenhorn (4.167
m.n.p.m.), na którym znajduje się schron turystyczny Bivacco Gierdano i
charakterystyczna kilkunastometrowa statua Cristo della Vette.
Następne dwa dni przyniosły nam piękną pogodę. Weszliśmy w tym czasie
na szczyt Zumsteinspitze (4.563 m.n.p.m.) – piąty co do wysokości szczyt
Alp, na granicy włosko-szwajcarskiej, Corno Nero (4.321 m.n.p.m) –
charakterystyczny skalny wierzchołek, na który trzeba było się wspinać
po blisko 50-metrowej lodowej ścianie i Ludwigshőhe (4.341 m.n.p.m.)
przykryty lodowcem Piode. W ciągu trzech dni udało się nam wejść
na 5 czterotysięczników, zobaczyć z nich potężne alpejskie szczyty,
Mount Blanc, Matterhorn czy Dufourspitze, dotknąć lodowca przeoranego
niezliczoną ilością szczelin, przeżyć pasjonującą przygodę lodowej
wspinaczki i podziwiać alpejską przyrodę. Ta piękna wyprawa jest
przykładem aktywności kolejarzy, ich różnych zainteresowań i pasji poza
zawodowych. Jest też lekcją, ponieważ góry uczą szacunku i pokory oraz
solidarnej pracy całego zespołu, co pomaga w realizacji celu w
odniesieniu sukcesu. To w takich warunkach dostrzega się wartość
zespołu, grupy, podporządkowując się dla dobra wspólnego. Bo przecież,
jak można by było inaczej, skoro jest się wśród lodowych szczelin i
licznych niebezpieczeństw, związanym na jednej linie jako jeden z
czterech, idącym w tempie grupy, pokonującym te same przeszkody i
przeciwności, zatrzymującym się równocześnie w tym samym miejscu, żeby
wyrównać oddech i pracę serca. Henryk Sikora fot. H.Sikora
|
| | |
|
|
|
|
|
|
Copyright "Wolna Droga" |
|
|
|
|
|