|
|
"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....
WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni. |
|
|
|
|
Sobota, 21 grudnia 2024 r. |
|
Imieniny obchodzą:
Jan, Honorata, Tomasz
|
|
|
|
|
|
|
[ 0000-00-00 ] |
Staraniem Zakładu Dolnośląskiego Spółki „PKP CARGO” ostatniego dnia
stycznia 2014 roku, we wrocławskim późnogotyckim Ratuszu, jednym z
najlepiej zachowanych ratuszy w Polsce, a dokładniej w Sali Wielkiej
(Refektarzu), największym pomieszczeniu Ratusza, zajmującego w
centralnej części wszystkie trzy trakty, służące niegdyś na różnego
rodzaju uroczystości, zorganizowano uroczyste pożegnanie ponad 140
pracowników Zakładu, którzy odchodzili na emeryturę. Wśród nich było 37
kobiet. Ich liczna grupa stawiła się w Sali Wielkiej, by spotkać
się z koleżankami i kolegami, a także z kierownictwem Zakładu, by
przyjąć od niego osobiste podziękowanie za długoletnią pracę. Zanim
do tego doszło, przy obficie zastawionych stołach toczyły się długie
rozmowy, przeplatane wspomnieniami, bo też uczestnicy spotkania mieli o
czym mówić i co wspominać. Tak wiele, przecież w okresie ich pracy
działo się na świecie, kraju, firmie… Rozpoczynając uroczystość
pożegnania, dyrektor Zakładu, Adam Banaszak, przyznał, że długo się
zastanawiał, jakich ma użyć słów, by podziękować wszystkim odchodzącym,
często po kilkudziesięcioletniej pracy na kolei, koleżankom i kolegom. Uznał jednak, że najlepszym słowem, które najlepiej może oddać uczucie wdzięczności, jest, po prostu, słowo: „Dziękuję”. Wszyscy
dochodzący otrzymali z rąk dyrektora Banaszaka list, zawierający
podziękowanie za długoletnią, dobrą, ofiarną i wzorową pracę oraz za
zaangażowanie na rzecz dobra Zakładu i Spółki, w którym czytamy między
innymi: W związku z zakończeniem długoletniej i odpowiedzialnej pracy
w przedsiębiorstwie PKP CARGO SA składam serdeczne podziękowanie za
trudną, wzorową i ofiarną pracę, zaangażowanie oraz wniesiony wkład w
wykonywaniu obowiązków służbowych. Z pełnym uznaniem podkreślam
Pani/Pana zasługi w rozwiązywaniu trudnych zagadnień zawodowych dla
dobra zakładu… Dziękowali również zastępcy dyrektora, a także
przedstawiciele Organizacji Związkowych działających w Zakładzie. Były
też życzenia przede wszystkim dobrego zdrowia w nowej sytuacji każdej i
każdego kończącego pracę w związku z przejściem na zasłużoną emeryturę. Wszyscy
otrzymali również stosowne upominki. Konferansjerkę prowadził aktor
Teatru Współczesnego we Wrocławiu - Tomasz Krajewski. Spotkanie umilił
występ pary tańca zawodowego. Rozmawiając z licznymi uczestnikami
spotkania, mam pełne przekonanie, że zorganizowanie takiej uroczystości i
to w średniowiecznej scenerii wrocławskiego Ratusza, było przysłowiowym
strzałem w dziesiątkę. Takie przekonanie wyrażali wszyscy, bo też warto
było to zrobić żegnając się z długoletnimi pracownikami. Oni w tej
scenerii czuli, że okres ich pracy został tym samym odpowiednio
doceniony. Warto, więc było zorganizować takie szczególne spotkanie w
takim właśnie miejscu, ponieważ podniosło ono rangę i prestiż samego
spotkania, o czym niewątpliwie będą pamiętać jego uczestnicy. Należy
też pamiętać, o tych, którzy na czele z Beatą Reczulską i Marią Król
zajmowali się stroną techniczną spotkania, bo to ich wysiłek i
zaangażowanie również przyczyniły się do tego, że było to po prostu
fajnie spotkanie. Po oficjalnej uroczystości rozpoczęły się
tańce, a obserwując tańczących wcale nie miało się wrażenia, że na
parkiecie królują weterani, a już na pewno nie można było tak powiedzieć
o paniach, które kręciły piruety, których nie powstydziłyby się
„młódki”. Oczywiście był też obowiązkowy w takich razach utwór Ryszarda Rynkowskiego „Jedzie pociąg z daleka”, a lokomotywą w tym pociągu był, co oczywiste, Adam Banaszak. Pociąg był długi, kolorowy, rozśpiewany i urozmaicony…
Korzystając
z okazji przeprowadziłem krótką rozmowę z maszynistą, Januszem
Sławińskim, który w brochowskiej lokomotywowni przepracował wiele lata.
Jak długo Pan pracował na kolei? Prawie czterdzieści lat, bo od 1975 do lipca 2013 roku.
Był Pan więc świadkiem zmian, jakie w ciągu tego okresu zachodziły na kolei? To
prawda, bo okres mojej pracy, szczególnie od roku 1989, charakteryzował
się postępującymi zmianami. Tamta kolei była zupełnie inna niż ta,
która jest dzisiaj. Zmiany są ogromne. A w ogóle to chcę powiedzieć,
że wywodzę się z typowo kolejarskiej rodziny, bo mój dziadek był
kolejarzem, ojciec, brat, teść, który był przedwojennym maszynistą i
stąd miałem z koleją styczność niemal od zawsze. Dlatego mogę z całą
odpowiedzialnością powiedzieć, że kolej, w sensie pracy maszynisty,
zmieniła się bardzo na plus. Zmienił się, bowiem czas pracy, kultura,
komfort pracy i bezpieczeństwo w wykonywaniu zawodu maszynisty. To
wszystko zmieniło się nie do poznania. Nie ma nadgodzin, które w pewnym
okresie były zmorą nie tylko maszynistów, ale wszystkich pracowników
linowych, co bardzo utrudniało nam życie. Można by bardzo dużo mówić
na ten temat, bo zmiany są ogromne. Te pozytywne zmiany w CARGO
rozpoczęły się od roku 1989 i trwają do dziś, bo w naszej pracy pomaga
nam również elektronika, która szeroką ławą włączyła się w bieżącą
działalność Spółki. Chcąc być konkurencyjnym, trzeba się zmieniać.
Dlatego uważam, że pozytywne zmiany są nieuniknione.
Czy wszystkie zmiany, jakie nastąpiły od roku 1989 na kolei, mógłby Pan nazwać pozytywnymi? Oczywiście
nie, bo to, co się w tym czasie wydarzyło na kolei, urąga zdrowemu
rozsądkowi, a już jej podział na Spółki, był wręcz skandaliczny. Decyzje
o podziale kolei przyniosły fatalne skutki i do tego nie powinno było
dojść. Kolej, aby mogła sprawnie działać, musi mieć jednolity charakter,
tak aby była w stanie wykonywać w sposób należyty swoje obowiązki wobec
państwa i wobec jego obywateli. Podzielona kolej nie jest w stanie
dobrze funkcjonować, o czym mogliśmy się przekonać na własnej skórze nie
raz. Bo, czy „Przewozy Regionalne”, to nie kolej? A właśnie, że kolej i
to ta dobra kolej, bo mająca długoletnie doświadczenie w realizacji
przewozów pasażerskich. Należało o tym pamiętać tam, na górze i
odpowiednio je dofinansować, a nie przekazywać samorządom. Nie dzielić i
wyrzucać, ale stosownie do potrzeb dofinansować, bo one świadczyły
usługi publiczne, za które wszędzie się płaci. Podział to był wielki
błąd, którego skutki wszyscy odczuwamy dziś. Każdy winien się zająć
tym, do czego został powołany - PKP CARGO transportem towarowym, a
przewoźnik pasażerski wożeniem pasażerów. Trzeba im tylko stworzyć
właściwe warunki do rozwoju. Kolej, aby dobrze funkcjonowała w systemie
gospodarczym państwa, trzeba konsolidować, nie dzielić. Według mnie,
tego co zostało zrobione, naprawić całkowicie się już nie da, ale
trzeba takie próby podejmować, bo przed transportem kolejowym jest dobra
przyszłość. Świadczy o tym fakt jej rozbudowy w wielu krajach świata,
ponieważ kolej ma istotną zaletę, której nie ma transport drogowy - jest
proekologiczna, co jest jej zasadniczym atutem. Kolej musi się
rozwijać, muszą więc być środki na infrastrukturę kolejową, tabor, na
wszystko, co jest z nią związane.
Ale u nas panuje przekonanie, że kolej, to biznes. Takie
przekonanie jest zdecydowanie mylne, bo i owszem, przewozy towarowe, to
biznes, ale już przewozy pasażerskie, to usługa, którą, jak już
powiedziałem wcześniej, państwo winno finansować, innego wyjścia nie ma.
Wystarczy przywołać koleje niemieckie, czy francuskie, gdzie idą
ogromne pieniądze na sektor przewozów pasażerskich. Co prawda w
Niemczech i Francji istnieją przewozy regionalne finansowane przez
samorządy lokalne, ale te przewozy realizuje jedna firma kolejowa. W
Niemczech DB, a we Francji SNCF. Przewozy pasażerskie muszą być
finansowane przez państwo, Innego wyjścia nie ma. Wierzę też, że
marszałkowie, nauczeni złym doświadczeniem „Kolei Śląskiej”, dojdą do
przekonania, że tworzenie kolejnych własnych spółek kolejowych nie
rozwiąże problemów komunikacyjnych w ich regionach, i zrozumieją, że
tylko przewozy regionalne są zdolne sprostać oczekiwaniom społecznym.
Czy według Pana wraz z podziałem firmy na spółki nastąpił również podział wśród kolejarzy? Co
do tego, że podział na spółki był zły, nie może być wątpliwości, bo
przyniósł on kolei fatalne skutki. Na szczęście wśród Braci Kolejarskiej
nie ma takich podziałów. Natomiast ten podział funkcjonuje na szczytach
władz kolejowych, gdzie ma się dobrze, o czym przekonujemy się, aż
nazbyt często na własnej skórze. Wśród kolejarzy jest inaczej, bo tu
podziałów, czy antagonizmów nie czuje się, chociaż trudno przewidzieć,
jak długo taki stan potrwa. Podział firmy jest destrukcyjny i nie można
wykluczyć tego, że w pewnym momencie dojdzie do podziału wśród samych
kolejarzy. Oby jednak tak się nie stało.
Dlaczego kolej traktowano po macoszemu i dopuszczono do jej zwijania? Oczywiście
zastanawiałem się nad tym nie raz, zresztą nie tylko ja o tym myślałem.
Odpowiedź na takie pytanie jest prosta. Wszystkie kłopoty naszej kolei
brały się z tego, że w kolejnych kadencjach Sejmu istniało i istnieje
nadal silne i wpływowe lobby samochodowe, które blokowało przepływ
wystarczających środków finansowych na naszą kolej. Zachłyśnięci
samochodami przestali widzieć w kolei najważniejszego przewoźnika
krajowego i przez ostatnie ćwierć wieku została uznana za drugorzędnego
przewoźnika, uszczuplając nieustannie środki przeznaczone na jej rozwój. Tymczasem
kolej od momentu jej powstania była stymulatorem rozwoju gospodarczego
regionów i krajów. Im gęstsza sieć kolejowa, tym rozwój gospodarczy
regionu, na którym ona istniała był większy i nowocześniejszy. Aby to
zrozumieć, wystarczyło porównać sieć kolejową istniejącą na ziemiach
zachodnich, które w wyniku II wojny zostały przyłączone do Polski z
siecią na pozostałej części kraju. Wnioski same się nasuwają.
Jak
Pan widzi przyszłość naszej kolei, bo to, że przeszedł Pana na
emeryturę, nie oznacza, że nie będzie Pan w dalszym ciągu związany z nią
emocjonalnie? O tym oczywiście nie ma mowy, bo jak już
powiedziałem - z koleją byłem związany od zawsze, bo już mając ledwie
sześć lat postanowiłem, że będę maszynista. To było moje marzenie, które
na szczęście spełniło się. Jeśli zaś chodzi o przyszłość kolei, to tu jestem optymistą i wierzę, że nadejdzie również i dla naszej kolei dobry czas.
Czego
Panu i sobie życzę, dziękując za rozmowę. Życzę też wszystkiego
dobrego, a przede wszystkim zdrowia w nowej sytuacji życiowej.
Zygmunt Sobolewski
|
| | |
|
|
|
|
|
|
Copyright "Wolna Droga" |
|
|
|
|
|