|
|
"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....
WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni. |
|
|
|
|
Niedziela, 22 grudnia 2024 r. |
|
Imieniny obchodzą:
Franciszka, Bożena, Zenon
|
|
|
|
|
|
Chrońmy związki zawodowe! | |
[ 0000-00-00 ] |
Zbliżający się wrześniowy protest związków zawodowych powoduje, iż
redakcja zdecydowała się zamieścić w bieżącym numerze artykuł „Chrońmy
związki zawodowe!”. Tekst publikujemy za zgodą autora - Marka
Lewandowskiego, rzecznika prasowego NSZZ „Solidarność”.
W dyskusji o związkach zawodowych politycy partii rządzącej wykazują
zarówno brak wiedzy, jak i kompletne niezrozumienie poruszanego przez
nich tematu. Skupienie się przez polityków PO wyłącznie na kosztach i
uprawnieniach związków, zupełnie wypacza jakąkolwiek rzeczową dyskusję
na temat realnej roli tej instytucji. Nie ma ważniejszej sfery życia
niż praca. To ona swoimi owocami utrzymuje państwo, jako całość, i
każdego z nas z osobna. To pracy poświęcamy większość naszej aktywności i
to ona ma kluczowy wpływ na to, kim jesteśmy w społeczeństwie. Warto
zatem sobie zdefiniować, o czym w dyskusji o związkach zawodowych tak
naprawdę mówimy.
Podstawowa relacja w gospodarce
Pracownik, to osoba, która na rynku próbuje sprzedać swoją pracę i
umiejętności, aby zarobić na utrzymanie, wypoczynek i rozwój. Niestety,
wobec pracodawcy jest stroną słabszą. Tym słabszą, im powszechniejsze na
rynku pracy są jego umiejętności. Przedsiębiorca, prowadząc
działalność, często angażując własne środki, walcząc z konkurencją,
urzędnikami, fiskusem, ponosząc ryzyko, chce osiągnąć zysk. Zysk jest
sensem istnienia biznesu. Przedsiębiorca uważa, że do dysponowania
zyskiem ma wyłączne prawo, tymczasem ten sam zysk jest jednocześnie
źródłem finansowania oczekiwań pracowników. Silni pracodawcy
najczęściej nadużywają swojej przewagi, co odbija się nie tylko na
wynagrodzeniach, ale też na warunkach pracy, w tym jej bezpieczeństwie.
Pracownicy, aby zrównoważyć tę przewagę, organizują się w związki
zawodowe. Zatem związek zawodowy, to zorganizowani pracownicy,
którzy organizując się, tworzą siłę, dzięki której mogą mieć wpływ na
warunki w swojej pracy. Jeśli siła, którą stworzyli pracownicy, będzie
na tyle istotna, że pracodawca uzna ją za zagrożenie dla swojego zysku,
będzie z pracownikami rozmawiał. Ale przecież na negocjacje nie pójdzie
cała załoga. I tu pojawiają się liderzy lub - jak przyjęło się to
nazywać - działacze związkowi. Sensem i miejscem istnienia
związków zawodowych jest zakład pracy. Ale są rzeczy, na które
pracownicy w zakładzie nie mają wpływu, a które mają istotny wpływ na
ich pracę. To m.in. szeroko pojęte prawo, szczególnie prawo pracy,
zabezpieczenie socjalne, ochrona zdrowia, itd. To właśnie dlatego
zorganizowani pracownicy z poszczególnych zakładów tworzą centrale
(regionalne, krajowe, branżowe), które reprezentują ich interesy poza
zakładem pracy. Siłą rzeczy na styku z polityką, bo to politycy tworzą
prawo. Czasami zdarza się tak, że pracownicy uznają, że lepiej swój cel
osiągną, angażując się w politykę bezpośrednio, co w wielu krajach (np. w
Wielkiej Brytanii, USA) jest normą. Zatem stawianie tezy, że związek
nie powinien się angażować w politykę, jest co najmniej absurdalne.
Związki wymuszają rozwój
Wszędzie tam, gdzie pracownikom udało się zorganizować w związek
zawodowy i stworzyć silną organizację, pracuje się w lepszych warunkach,
lepiej się zarabia, a skala łamania prawa jest nieporównywalnie niższa.
Doskonałym przykładem jest branża wydobywcza i budowlana. W
najniebezpieczniejszej branży wydobywczej jest znacznie mniej wypadków,
szczególnie śmiertelnych, niż w branży budowlanej. A to właśnie branża
budowlana jest najgorzej uzwiązkowiona, a wydobywcza najlepiej.
Paradoksalnie dzięki presji zorganizowanych pracowników przedsiębiorca
zmuszony jest do lepszego rozwoju. Czyli przede wszystkim lepszego
zarządzania, inwestowania w nowoczesne technologie, zwiększania
wydajności inaczej niż kosztem pracowników. I to nie jest opinia
nas, związkowców. Badacze ze szkoły harwardzkiej wskazali cztery
pozytywne efekty działalności związków zawodowych. Po pierwsze redukują
one negatywne dla organizacji efekty autorytarnego zarządzania, po
drugie dają pracownikom poczucie podmiotowości, po trzecie poprawiają
przepływ informacji i udoskonalają koordynację między zarządami a
pracownikami i, po czwarte, tworzą mechanizm, za pośrednictwem którego
krytyczne głosy pracowników docierają do zarządu i pozwalają mu uniknąć
niewłaściwych decyzji. Warto zanotować sobie w pamięci
szczególnie to pierwsze. Redukują negatywne efekty autorytarnego
zarządzania. My to nazywamy wyzyskiem, ale naukowo brzmi ładniej. Jeśli
spojrzymy za naszą zachodnią granicę, uświadomimy sobie, że bogactwo
zachodnich społeczeństw powstawało nie przy sile, ale wręcz przy potędze
związków zawodowych. To one, wymuszając bardziej sprawiedliwy podział
zysków, miały zasadniczy wpływ na powstanie bogatej klasy średniej i
nowoczesnej gospodarki opartej na innowacyjności, której w Polsce
jedynie ze świecą szukać. Bo przedsiębiorcy chcą, jak największego
zysku, jak najniższym kosztem. Sami się nie zmienią. Tę zmianę trzeba na
nich wymusić.
Związki wszędzie kosztują Reprezentacja pracowników musi kosztować. Polski model finansowania związków zawodowych jest optymalny.
W części ze składek, w części z etatów płaconych przez pracodawców. I
nie jest to nic szczególnego. W dwóch trzecich europejskich krajów
pracodawcy, podobnie jak u nas, finansują związkowe etaty. I to
sprawiedliwy układ, bo związkowcy muszą reprezentować całą załogę. A
więc wynegocjowane podwyżki otrzymują wszyscy. Niby, dlaczego koszty
mieliby ponosić wyłącznie ci pracownicy, którzy założyli związek, a
reszta załogi miałaby wyłącznie korzystać? A dlaczego mają płacić za to
pracodawcy? I tak płacą za wszystko. Pensje, podatki, w ogóle całe
utrzymanie państwa bierze się z tego, co wypracują działające w Polsce
biznesy. Nawet nasze - pracowników podatki - płacimy z tego, co najpierw
zarobimy w firmie. Co najważniejsze, koszty związkowych etatów w
odniesieniu do funduszu płac są na poziomie 0,1-0,5 proc. Mówiąc wprost,
niewielkie. Tak samo, jak niewielkie są koszty siedzib związkowych na
terenie zakładu, których pracodawca nie musi udostępniać za darmo. A już
zupełnie zerowe są koszty potrącania składek. W dobie elektronicznych
transakcji, to jedna z kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu pozycji na
liście potrąceń. Dzięki temu, że związek funkcjonuje wewnątrz
firmy, większość sporów i interwencji, np. w sferze BHP, rozwiązuje się
od razu na miejscu, bez angażowania służb publicznych, takich jak sądy,
czy PIP. Co istotne, przy fatalnie działającym wymiarze sprawiedliwości,
to bardzo ważne.
Dlatego władza publiczna, jeśli chce mieć
innowacyjną gospodarkę i bogatsze społeczeństwo, musi wzmacniać, a nie
osłabiać związki zawodowe. To, co robi Platforma, to raczej lobbing na
rzecz pracodawców niż propaństwowa służba parlamentarzysty. Marek Lewandowski
|
| | |
|
|
|
|
|
|
Copyright "Wolna Droga" |
|
|
|
|
|