|
|
"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....
WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni. |
|
|
|
|
Sobota, 21 grudnia 2024 r. |
|
Imieniny obchodzą:
Jan, Honorata, Tomasz
|
|
|
|
|
|
Rozmowa z prezesem Zarządu PKP S.A. | |
[ 0000-00-00 ] |
Czy prawdą jest, iż po sprzedaży Przedsiębiorstwa Napraw
Infrastruktury, PKP wycofały się z umowy, na mocy której PNI miało
świadczyć usługi bieżącego utrzymania infrastruktury kolejowej? Nie
ma mowy o wycofaniu się. Wraz ze zmianą właściciela, zmieniły się
uwarunkowania, w ramach których działa PNI. Proszę pamiętać, że przed
zawarciem umowy prywatyzacyjnej PNI było podmiotem zależnym od PKP, a w
takiej sytuacji zgodnie przepisami prawa zamówień publicznych, do
zawieranych umów na zamówienia publiczne sektorowe pomiędzy PKP PLK SA a
PNI nie miały zastosowania przepisy prawa zamówień publicznych. PNI
otrzymywało wówczas zlecenia realizacji prac utrzymaniowych w trybie
„Regulaminu udzielania zamówień przez PLK SA na dostawy, usługi i roboty
budowlane, do których nie ma zastosowania ustawa z dnia 29 stycznia
2004 r. Prawo zamówień publicznych”. W wyniku zawarcia umowy
prywatyzacyjnej PNI przestała być podmiotem zależnym PKP i w związku z
tym nie było możliwe zlecanie PNI kontraktów na prace utrzymaniowe w
dotychczasowym trybie. Należy podkreślić, że wynika to wprost z
przepisów prawa i spółki z Grupy PKP nie mają w tym zakresie żadnego
pola manewru. Potencjalny nabywca PNI, w tym także Budimex, musiał
uwzględnić powyższą okoliczność przed podjęciem decyzji o zakupie
udziałów tej spółki. Na marginesie, roboty utrzymaniowe stanowią
tylko część prac zlecanych przez PLK, zaś pozostałe, dotyczące
inwestycji opiewających na miliony lub miliardy złotych, są ogłaszane
publicznie, a o ich wykonanie mogą ubiegać się wszystkie podmioty
dysponujące odpowiednim potencjałem, w tym także PNI.
Czy,
zatem, w sytuacji, kiedy PKP PLK SA nie posiada wystarczających środków,
aby sprostać wymaganiom właściwego utrzymania setek, a nawet tysięcy
kilometrów linii kolejowych, sprzedaż PNI miała sens? Niezależnie
od tego, czy PNI zostałoby w Grupie PKP, czy nie, wyzwania stojące
przed PLK, odnośnie utrzymania linii kolejowych, pozostają takie same.
Prywatyzacja PNI była elementem strategii Grupy PKP, działalność spółki
PNI nie obejmuje działalności podstawowej i docelowej, jaką powinny
zajmować się PKP. Ponadto środki z prywatyzacji przeznaczamy na spłatę
zadłużenia, wynoszącego ponad 4 mld zł.
PKP SA zamierzają sprzedać TK Telekom. Nie obawia się Pan, że i ta Spółka podzieli los PNI? Nie
ma podstaw, by porównywać oba procesy prywatyzacyjne. To są zupełnie
inne spółki, inny uwarunkowania biznesowe. W przypadku TK Telekom
zawiesiliśmy proces prywatyzacji, chcemy wrócić na rynek z tą transakcją
w tym roku.
Dużo mówi się obecnie o zmianach, jakie muszą zajść w PKP PLK. Na czym mają one polegać? PLK
są najbardziej zaniedbaną spółką w Grupie. Widać to niestety doskonale
przy temacie wydatkowania pieniędzy z Unii Europejskiej. Podejmujemy
starania, by w spółce wprowadzić nowoczesne metody zarządzania, bo
jednocześnie jest to największy podmiot w Grupie PKP. Część z problemów -
chociażby sprawy systemowe, dotyczące przyszłego charakteru operatora
infrastruktury - to sprawy systemowe, na które mamy ograniczony wpływ. Naszym
celem jest usprawnienie działania PLK, ograniczenie kosztów, bo to ma
bezpośredni wpływ na stawki dostępu do torów. To z kolei determinuje
warunki działania wszystkich przewoźników kolejowych w Polsce. PKP PLK
muszą działać, jak sprawna organizacja, wykorzystując wiedzę i
kompetencję pracujących tam ludzi, oraz dodając nowe osoby, doświadczone
w prowadzeniu projektów inwestycyjnych finansowanych przez Unię
Europejską.
Z tego, co mówi Pan Prezes, wynika, że stawiany
PKP PLK zarzut, że nie potrafi prawidłowo wykorzystać środków unijnych
na odbudowę infrastruktury kolejową, jest jak najbardziej zasadny? Nie
da się ukryć, że wykorzystanie środków unijnych było piętą achillesową
PLK-i. Poprawa działań w tym zakresie to nasz priorytet - temu służy
zmiana procedur, zautomatyzowanie pewnych procesów i zatrudnienie nowych
osób, których doświadczenie pozwoli na przyspieszenie inwestycji. Naszym
celem jest maksymalne wykorzystanie środków unijnych do końca 2015
roku. Inwestycje w PLK przyspieszają, w zeszłym roku wyniosły prawie 4
mld zł, w tym będzie to nawet 6 mld zł. Warto powiedzieć, że w
zeszłym roku zanotowaliśmy w PLK dodatni bilans prędkości (różnicy
pomiędzy odcinkami, gdzie podwyższono prędkość a odcinkami z obniżoną
prędkością) w ramach modernizacji linii kolejowych wynoszący 1.000 km.
Pojawiają
się informacje o możliwej zmianie strategii prywatyzacji PKP CARGO, i
dopuszczeniu do emisji na giełdzie akcji tej Spółki. To dobry pomysł? Zarekomendowaliśmy
ministerstwu prywatyzację PKP CARGO przez giełdę i otrzymaliśmy zgodę
na taki tryb upublicznienia spółki. To najbardziej przejrzysta forma
prywatyzacji, bardzo pasująca do spółki tak dobrej, jak CARGO. Zachowamy
kontrolę nad CARGO, a jednocześnie zdobędziemy środki na spłatę
zadłużenia PKP, wynoszącego ponad 4 mld zł. Dla samej spółki, to
także dobra informacja - wejdzie do prestiżowego grona spółek notowanych
na giełdzie, co odpowiada jej znaczeniu dla rynku transportowego w
Polsce i całej gospodarki naszego kraju.
A czy prywatyzacja PKP Energetyka odbędzie się na takich samych zasadach? Nie
ma jeszcze decyzji odnośnie sposobu prywatyzacji PKP Energetyka. Ze
względu na znaczenie tej spółki dla rynku kolejowego w kraju, musimy się
dobrze do tego procesu przygotować. Nie wykluczamy, że decyzje odnośnie
trybu prywatyzacji zapadną jeszcze w tym roku.
A co ze spółką „PKP Intercity”? Jeżeli
chodzi o prywatyzację Intercity, to mówimy tu o wieloletniej
perspektywie. Na razie Intercity musi walczyć o pozycję na rynku
przewozów osobowych, inwestować i zmieniać się z myślą o komforcie
swoich klientów. W ciągu najbliższych trzech lat komfort ten powinien
powoli, ale systematycznie rosnąć. Chcemy, by Intercity było punktem
odniesienia dla innych przewoźników pod kątem jakości usług.
Dlaczego chcecie Państwo sprywatyzować dochodowe Polskie Koleje Linowe? Prywatyzujemy
PKL, bo PKP nie zajmuje się branżą turystyczną. Poza tym musimy
pozyskiwać środki na spłatę długu. Dobra prywatyzacja będzie służyć
spółce, regionowi w którym działa i całej branży turystycznej. To
prawda, że spółka jest dochodowa, ale właśnie tylko takie spółki mają
szansę na udaną prywatyzację, z korzyścią dla lokalnej gospodarki i
pracowników.
„Solidarność” oświadczyła, że PNI jest pierwszą
tak dużą spółką z grupy PKP poddaną prywatyzacji i że jej upadłość
świadczy o braku odpowiedzialności ze strony rządu i PKP. Twierdzi
także, że nikt nie interesuje się sytuacją pracowników ani tym,
co będzie się działo ze sprywatyzowanymi spółkami. Jak Pan Prezes
skomentuje te słowa? Obserwując reakcję części związkowców PKP na
to, co się dzieje wokół PNI, sądzę, że sprawa nie jest tak czarno-biała
i coraz więcej osób dostrzega, że sytuacja jest dużo bardziej złożona,
niż wskazywałaby przytaczana przez Pana diagnoza. Umowa prywatyzacyjna
PNI narzucała na inwestora wiele zobowiązań które zostały wypracowane w
drodze negocjacji prowadzonych przez PKP i których stan realizacji
próbujemy obecnie zweryfikować. Na tyle, na ile możemy w ramach umów i
kontaktów z inwestorem, staramy się zabezpieczać interes spółki i jej
pracowników.
Panie Prezesie, w Anglii też sprywatyzowano
kolej, co doprowadziło ją do katastrofy, która spowodowała pilną
renacjonalizację British Railways, co kosztowało brytyjskiego podatnika
ponad 50 mld funtów. Czy nie obawia się Pan, że w Polsce będzie
podobnie? Działamy „pod rządami” ustawy z 2000 roku o
restrukturyzacji PKP - prywatyzacja w celu spłaty zadłużenia jest
poniekąd naszym obowiązkiem. Poza tym, co oznacza prywatyzowanie
kolei? Kolej w Polsce, rozumiana jako przewóz osób, to 9 przewoźników, z
czego ten państwowy, to PKP Intercity z 14 proc. udziałem w rynku.
Reszta to przewoźnicy należący do samorządów, czy przedsiębiorstw
prywatnych. Nie mówimy o prywatyzacji kolei, rozumianej jako państwową
firmę z monopolem na kolej, tylko mówimy o spółkach należących do PKP,
które często z koleją nie mają za wiele wspólnego – np. Polskie Koleje
Linowe i TK Telekom. Jeżeli spojrzymy na inne spółki Grupy, to mamy w
niej np. PKP CARGO, które prywatyzujemy przez giełdę, zachowując nad
nią kontrolę, czy wspomniane PKP Intercity, i które wymagają jeszcze
wielu zmian, by w ogóle myśleć o prywatyzacji, niekoniecznie takiej, na
drodze której utracimy od razu kontrolę na tą spółką.
Jak
Pan Prezes ocenia to, co dzieje się ze Spółką „Przewozy Regionalne”, i
cały proces tzw. usamorządowienia, szczególnie w kontekście
kompromitacji, jaka miała miejsce na Śląsku? Zamieszanie z
„Kolejami Śląskimi” nie wpłynęło dobrze na - i tak nadszarpnięty -
wizerunek całej branży kolejowej w Polsce. Po raz kolejny okazało się,
że działalność kolejowa jest bardzo skomplikowanym procesem, do którego
oprócz fachowej wiedzy, doświadczenia, niezbędna jest także pokora. I
oczywiście od problemu „Kolei Śląskich” można przejść do kwestii
bardziej strategicznej i poruszonej przez Pana - odnośnie przyszłości
„Przewozów Regionalnych”. Wobec coraz bardziej krytycznej kondycji
finansowej spółki, brak ciągle jest realnej koncepcji dalszego jej
funkcjonowania. Nieco kłopotliwe jest dla mnie komentowanie kondycji
PR-ów, bo nie mam wystarczających informacji na temat tego przewoźnika,
ani żadnego przełożenia na jego działalność.
Jak, po 12 miesiącach urzędowania na fotelu Prezesa PKP SA, widzi Pan polską kolej, jej przyszłość i perspektywy? Nie
marnowałem czasu. Zdiagnozowanie stanu Grupy PKP, jako integralnej
części systemu transportu kolejowego w Polsce, pokazało mi, jak bardzo
zaniedbana była ta część naszej gospodarki. Następnie musiałem wyciągnąć
wnioski z tego, na co mam bezpośredni wpływ, a w jakich sprawach mogą
otwierać dyskusję z ministerstwem lub np. z innymi przewoźnikami. Jestem
w sytuacji, w której muszę działać w określonych uwarunkowaniach
prawnych, determinujących, np. to, że musimy spłacać zadłużenie, bo tak
jest zapisane w ustawie. Nigdy nie stosowałem metody „spalonej
ziemi”, czy opcji zerowej. Nie spowodowałem odejścia z pracy kolejarzy,
ekspertów, specjalistów od spraw kolei, jak mi się czasem zarzuca -
codziennie korzystam z doświadczenia ludzi znających się znakomicie na
kolei. Moim zadaniem jest zarządzanie, usprawnienie, szukanie
oszczędności, efektywne wydawanie pieniędzy i przeciwdziałanie
patologiom. Usprawniamy pracę centrali, uspójniamy współpracę między
spółkami grupy. Wprowadziliśmy zakrojony na szeroką skalę program
poprawy jakości obsługi obejmującego ponad 200 inicjatyw do wdrożenia do
2015 roku, którego celem jest stworzenie nowej jakości dla pasażerów i
punktu odniesienia dla usług kolejowych w Polsce. Wszystko po to, by
dokonać realnej zmiany na kolei, zmienić ją, a nie administrować nią,
tak, jak było to przez ostatnie 20 lat. Wierzę, że na mapie
społeczno-gospodarczej jest miejsce dla kolei silnej i konkurencyjnej,
stanowiącej rzeczywistą alternatywę dla innych środków transportu.
Chciałbym, by kolej z defensywy przeszła do ofensywy. Rozmawiał Mirosław Lisowski
|
| | |
|
|
|
|
|
|
Copyright "Wolna Droga" |
|
|
|
|
|