"SEMAFOR": podjęliśmy próbę przekazywania na łamach "Semafora" informacji i wiadomości, które mamy nadzieję zainteresują naszych czytelników; informacji których nie znajdziecie na łamach oficjalnych dzienników....

WOLNA DROGA: Choć poszukiwanie prostych rozwiązań jest osadzone głęboko w podświadomości, a nieskomplikowany obraz rzeczywistości jest wygodny, nie zmusza do choćby chwilowej zadumy, do uświadomienia prawdy o traconym wpływie na własne losy, na otaczający świat - od poszukiwania prawdy nikt nas nie zwolni.

 
Piątek, 29 marca 2024 r.
Imieniny obchodzą: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
 
Roczniki:  2001200220032004200520062007200820092010
201120122013201420152016201720182019
Numery:    
()   -  
Dura lex?


Zazwyczaj o tej porze w tym miejscu staram się posumować mijający rok przywołując moje słowa, którymi starałem się opisywać otaczającą nas rzeczywistość. Ta retrospekcja była mi potrzebna także po to, aby jeszcze raz zastanowić się nad tym, czy właściwie oceniam nastroje i oczekiwania.

Tym razem będzie inaczej, gdyż wydarzenia w naszym kraju mają taką dynamikę, że próżno zakładać cokolwiek.

Jednak to, o czym chcę napisać, jest rzeczą tak skandaliczną, że po prostu nie sposób było nie skreślić kilku słów na ten temat. A rzecz dotyczy sprawy ułaskawienia przez prezydenta Kwaśniewskiego skazanego na 3,5 roku Zbigniewa Sobotkę za tzw. przeciek starachowicki.

Awantura, jaką ten pomysł wywołał, oddaje niezmierną kontrowersyjność sprawy. Są tacy, którzy nazywają to wprost - skandal i nadużycie władzy. Najdalej poszedł chyba Mariusz Kamiński, szef urzędu antykorupcyjnego: To jest decyzja bezwstydna, bezczelna. Kwaśniewski zachował się w tej sprawie nie jak prezydent, ale jak „prezio”.

Jest też ta sprawa swoistym podsumowaniem kończącej się prezydentury, która rozpoczęła się od kłamstwa w sprawie wykształcenia, a kończy się drwiną z państwa oraz z jego instytucji i ostentacyjnym stawianiem się ponad prawem, i to w imię obrony kolegi partyjnego.

Kim jest ów jegomość, o którego idzie spór? To taki mały Miller - ocenia jeden z polityków prawicy. Zaczynał jako walcownik w gliwickiej hucie, był aktywistą ZSMP, szefem organizacji partyjnej w „Hucie Warszawa” oraz członkiem Komitetu Centralnego PZPR. W roku 1989 wszedł do ówczesnej elity władzy - został zastępcą członka Biura Politycznego PZPR.

W nowej Polsce trzykrotnie pełnił funkcję wiceministra MSWiA. Spijał z ust Millera słowa zarówno te wypowiedziane, jak i te jeszcze niewypowiedziane. Starał się wykonywać jego wolę wcześniej, nim została wyrażona - mówi wysoki funkcjonariusz MSWiA. Jego oddanie ikonom PRL-u było wręcz symboliczne. Wpatrywał się w generała Jaruzelskiego z nabożeństwem - wspomina anonimowo były sekretarz KC PZPR.

Według tych, co go znają, mógłby posłużyć jako wzór lojalności złożony w Sevres. Jako poseł wszystkich kadencji po roku 1989 zawzięcie bronił z mównicy sejmowej PRL-u, wypowiadał się zdecydowanie przeciwko lustracji. To ostatnie nie wydaje się dziwne, wszak Sobotka znajduje się w archiwach Stasi, i to niewiadomo w jakim charakterze.

Z taką biografią każdy winien zyskać prawo łaski, ale raczej za grzechy swoich wyborów życiowych i zniknąć ze świadomości Polaków. Tak ów pan nie uczynił, stał się za to powiernikiem największych tajemnic postkomunistów, i może tu tkwi przyczyna takiego, a nie innego zachowania Kwaśniewskiego. Są tacy, którzy dość głośno o tym mówią, że Sobotka posługuje się jakimś szantażem w stosunku do „prezia” i jego otoczenia. Niczym w kiepskim filmie sensacyjnym zdaje się sugerować: Jak pójdę na dno, to pociągnę was ze sobą.

Ale to - taką przynajmniej mam nadzieję - daleko posunięta hipoteza. Za to „Apel do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie ułaskawienia Pana Zbigniewa Sobotki”, to nie hipoteza, to - o zgrozo! - fakt.

Znamy pana Zbigniewa Sobotkę od wielu lat. Znamy go jako człowieka prawego, uczciwego, o niewzruszonych zasadach moralnych i etycznych. Wierzymy w jego wyjaśnienia i zapewnienia o niewinności. Znając jego postawę, oddanie służbie państwowej i dotychczasową drogę życiową wydaje się nam nieprawdopodobne, by był winny zarzucanych czynów.

Niczym inżynier Mamoń w „Rejsie”: wzruszyłem się, jestem pobudzony. Jestem po prostu pod wrażeniem tych słów, a szczególnie to „oddanie służbie” i ta droga życiowa...

Mamy wątpliwości, czy atmosfera publicznej nagonki, infamii i potępienia służyła żelaznej zasadzie interpretowania wszelkich wątpliwości na korzyść oskarżonego.

Czyli wszystko jasne - niezawisły sąd, to nie jest taki niezawisły, był - co tu ukrywać - łamany kołem, poddawany wstrząsom elektrycznym, pozbawiony snu i innym, równie „wyszukanym” formom „nacisku”. Niewątpliwie w czasie, gdy pan, o pardon - towarzysz Sobotka sekretarzował w „Hucie”, wyrok byłby sprawiedliwy. Co ja bredzę! W ogóle nie byłoby wyroku, bo i sprawy by nie było!

Pan Zbigniew Sobotka stał się ofiarą niepokojącego w Polsce substytuowania wymiaru sprawiedliwości przez sprawiedliwość wymierzoną przez media.

Wiedziałem! Nie było żadnego przecieku „starachowickiego” ani innego. To dziennikarze wszystko wymyślili! Uwzięli się na biednego pana (towarzysza) Sobotkę, i to oni są winni. To ich należy sądzić, w ogóle pozamykać. Nie będą tu substytuować wymiar...!

Nie będę się więcej pastwił nad tym - pożal się Boże - „Apelem”. Warto się tylko zapoznać z jednym - kto jest jego sygnatariuszem. To, że znajdujemy pośród nich Longina Pastusiaka, Jerzego Dziewulskiego, czy Dariusza Rosatiego, specjalnie nie dziwi, wszak to ludzie o podobnych życiorysach. Ale dlaczego Andrzej Celiński, Tadeusz Drozda, Sława Przybylska, Jan Wołek, czy też Andrzej Chronowski podpisali się pod „Apelem”, tego nie sposób zrozumieć, szczególnie, gdy przypomni się słowa: Znamy pana Zbigniewa Sobotkę od wielu lat...

A może właśnie dlatego można to już teraz zrozumieć i pewne postawy zweryfikować?

Aleksander Kwaśniewski niedawno powiedział o Sobotce: Tyle zrobił dla Polski. Jeśli popełnił błąd, to należy mu pomóc, bo to dobry człowiek.

W zgodzie ze słowami prezydenta - dla przypomnienia - „wszystkich Polaków”, postuluję zlikwidować wszystkie sądy, prokuratury, policję... Wszyscy ludzie nie tylko są równi, ale i dobrzy, szczególnie zaraz po urodzeniu. Skoro tak, to nawet kiedy ktokolwiek popełni błąd, to należy mu pomóc, bo to dobry człowiek.

Cyceron pisał: Dobro ludu najwyższym prawem.

Mirosław Lisowski




  Komentarze 2
  Dodaj swój komentarz
~
Copyright "Wolna Droga"
[X]
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.